#29 "Oskar i pani Róża" Eric-Emmanuel Schmitt

Tytuł: Oskar i pani Róża
Tytuł oryginału: Oscar et la dame Rose
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Rok premiery: 2004 (PL)

Chyba każdy z nas zauważył, jak wiele osób nie potrafi cieszyć się życiem, czerpać z niego, ile tylko się da. Chociaż bardzo dużo osób zna zasadę "Carpe diem", część osób uważa ją za swoje życiowe motto albo chociaż słowa o dużym znaczeniu, to nie ma co ukrywać, że wdrożenie w życie słów "Chwytaj dzień" nie jest takie proste. Ciągle rozpamiętujemy przeszłość, powracamy do czegoś, zamiast zakończyć dany rozdział i po prostu wziąć z niego jakąś lekcję, ewentualnie w drugą stronę- nie możemy się powstrzymać przed wybieganiem w przyszłość, martwieniem się, co będzie za np. 15 lat. Rozumiem, planowanie czegoś, ale przejmowanie się tym? Chyba będzie jeszcze na to czas, prawda? 

Dzisiaj będę pisać o wyjątkowo krótkiej książce, bo zaledwie 80-stronicowej, ale poruszającej bardzo ważny temat, jakim jest życie... Zastanawiam się, jak Eric-Emmanuel Schmitt był w stanie napisać tak dużo, a jednocześnie tak mało... Na każdej stronie możemy znaleźć jakąś myśl, która ma ogromne znaczenie. Pierwszy raz sięgnęłam po powieść "Oskar i pani Róża", gdy kończyłam podstawówkę. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z wielu rzeczy, które dostrzegłam dopiero teraz, choć może nie jestem wiele starsza. Jednak nawet przez te cztery, czy pięć lat zdobyłam dużo "doświadczenia", z niejednym problemem miałam styczność. Tym nie do końca krótkim wstępem chciałabym zaprosić Was do świata dziesięcioletniego Oskara, od którego wiele moglibyśmy się nauczyć.
"Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."

Chłopiec choruje na białaczkę. Co więcej, jest w pełni świadomy tego, że jego dni już zostały policzone. Na początku z pewnością boi się śmierci, jak każdy, ale jest w stanie o niej rozmawiać. Najlepszym dowodem na to jest to, jak akceptuje, że inne dzieci nazywają go Jajogłowym. Zresztą, wszyscy mali pacjenci potrafią "zdrowo" podejść do swojej choroby. Bekon to chłopiec, który został poparzony, Einstein- wielkogłowy. Może dorośli w książce nie rozumieją tego humoru, ale to właśnie on pomaga dzieciom przetrwać trudny okres w ich życiu.
Kolejną, bardzo ważną bohaterką jest pani Róża, którą tylko Oskar nazywa ciocią. Jest to kobieta, która raz w tygodniu odwiedza w szpitalu chore dzieci, ale dla dziesięciolatka jest bardzo bliską osobą, jedyną, która jest z nim szczera. To ona zachęca go do tego, by zaczął pisać do Pana Boga, przytacza mu wiele historii z życia zapaśniczki, które porównuje do problemów chłopca. Na początku chłopiec nie wierzy w Boga i właśnie to wyznaje swojej cioci- rodzice powiedzieli mu, że On nie istnieje. Zmienia jednak zdanie, bo swoich rodziców uznaje za idiotów. Dobrze wie, że go unikają, nie chcą z nim rozmawiać. Gdy przyjeżdżają do syna raz w tygodniu, przywożą mu dużo prezentów, nowe gry, chcą go czymś zająć, nie potrafią nawiązać z nim więzi. Lekarze z kolei próbują ukryć przed Oskarem swoją bezradność, wszyscy patrzą na niego tak, że łatwo zrozumieć- nie ma już dla niego szans. Dorośli uciekają przed prawdą, próbują wmówić sobie, że wszystko będzie dobrze, boją się kontaktu z chorym chłopcem, a właśnie tego kontaktu chore dziecko najbardziej potrzebuje. Pani Róża daje dziesięciolatkowi pomysł. Każdy dzień będzie traktował jak kolejne dziesięć lat swojego życia. W ten sposób Oskar bardzo szybko dojrzewa, w każdym liście odkrywa coś nowego. Czy jednak zdoła dogadać się z rodzicami? Czy dorośli zrozumieją, co jest najważniejsze? 

"Zrozumiałem, że jesteś obok. Że zdradzasz mi swój sekret: codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy."
Ta opowieść to idealna lekcja życia. Już o tym wspomniałam, ale wiele moglibyśmy się nauczyć od Oskara. Przytoczyłam dwa fragmenty książki- te, które bardzo mi się spodobały. Chociaż nie ukrywam, że cała książka wyjątkowo... przypadła mi do gustu. Eric-Emmanuel Schmitt porusza bardzo trudny, wręcz bolesny temat, ale mimo to pisze lekko, czasami zabawnie. Podziwiam nie tylko bohatera książki i panią Różę, ale także autora- za to, z jakim taktem napisał o życiu... i o śmierci, która, nie ma co ukrywać, jest ciągle obecna na świecie i nie powinniśmy celowo unikać tego tematu. Z całego serca polecam "Oskara i panią Różę" zarówno tym, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać tej powieści, jak i tym, którzy kiedyś się z nią spotkali. Może warto spojrzeć na to wszystko kolejny raz? Może teraz zupełnie inaczej odbierzemy słowa, które kieruje do nas autor?

Komentarze

  1. Chciałabym tą książkę bardzo przeczytać. Mówią, że jest świetna i to jest druga książka co do wspaniałości do Małego księcia.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2018/05/czy-ktos-kto-sprzedawa-marzenia-innym.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz