#19 "Ponad wszystko" Nicola Yoon

Tytuł: Ponad wszystko
Tytuł oryginału:
Autor: Nicola Yoon
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok premiery: 2016

Jak byś się czuł, gdybyś był uczulony na wszystko, a każde wyjście z domu byłoby dla Ciebie wyrokiem śmierci? Madeline od 17 lat nie opuszcza swojego domu, który jest przystosowany do tego, by była w nim bezpieczna. Ale czy faktycznie nastolatka czuje się w nim dobrze?
Madeline Whittier na początku książki świętuje swoje 18 urodziny. Staje się dorosła, ale jej święto obchodzi dokładnie tak, jak co roku. W zasadzie całe jej dotychczasowe życie polegało na przestrzeganiu tego samego schematu. Jedynymi osobami, które mają z nią kontakt, jest jej matka i Carla, która opiekuje się dziewczyną pod nieobecność tej pierwszej. Nie trudno się domyślić, że takie życie musi być bardzo nudne. Takie też było dla Madeline. Lekcje przez komunikatory internetowe, żadnych znanych rówieśników, przyjaciół... Ale pewnego dnia wszystko się zmienia. To dzień, w którym przez okno zauważa Olly'ego- nowego sąsiada. Chłopak także wydaje się zaciekawiony dziewczyną. Razem ze swoją siostrą próbują nawiązać kontakt, przychodząc do jej domu z ciastem od swojej matki. Nie zostają jednak wpuszczeni.
Osiemnastolatka zaczyna pisać e-maile do Olly'ego. Chociaż to jej pierwsza znajomość, dobrze dogaduje się z nastolatkiem i jedyne, o czym marzy, to spotkanie z nim. Jej matka w życiu nie zgodziłaby się na coś takiego, więc ratunkiem może okazać się Carla. Ale czy opiekunka ulegnie prośbom Madeline? Przecież wie, jak ogromne to ryzyko. Ale czy dwójce młodych ludzi uda się utrzymać kontakt tylko przez komputer, skoro zarówno Maddy, jak i Olly, są świadomi tego, jak blisko siebie są. Czy nastolatka uczulona na cały świat podejmie największe ryzyko w swoim życiu w imię miłości- uczucia, które nagle pojawia się między nastolatkami?
Miałam dużo podejrzeń, jak może potoczyć się historia. Gdy przeczytałam połowę książki, byłam prawie pewna zakończenia, no i się nie myliłam. Nie ma co ukrywać, że trochę się zdenerwowałam, ale to w sumie nic dziwnego.
Nicola Yoon opisała coś, co równie dobrze mogłoby wydarzyć się w rzeczywistości, a przez to zmusza czytelników do przemyślenia tego wszystkiego. Wrażenia spotęgował fakt, że dowiadujemy się wszystkiego z perspektywy Madeline. Razem z nią wszystko przeżywamy, boimy się o nią, gdy zastanawia się, jaką decyzję podjąć. W trakcie czytania zaczęło do mnie docierać, że powinnam się cieszyć nawet deszczu, który "złapie mnie", gdy będę na spacerze, bo Madeline nigdy nie mogła go poczuć. Nie znała świata, widziała go tylko przez okno w swoim pokoju. Nawet rośliny w jej domu były sztuczne.
Może książka nie jest jakimś wybitnym dziełem, ale czyta się ją szybko i lekko. To przyjemna lektura, w moim przypadku okazała się działać odstresowująco. Myślę, że warto po nią sięgnąć.

Komentarze