#2 "Syrena" Kiera Cass


Tytuł: Syrena
Tytuł oryginału: The Siren
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar

Rok premiery: 2016
"Uważam, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Nawet to co złe może doprowadzić nas do jakiegoś dobra."

"Bardzo poważnie myślę o cierpieniu na świecie, naprawdę. Ale jeśli pozwolę sobie na opłakiwanie każdego zła, jakie się wydarzy... to nie będę w stanie żyć normalnie, Kahlen"
Początek roku 2017 muszę uznać za naprawdę udany, bo nie zawiodłam się jeszcze na żadnej książce. Chociaż recenzje w czasie szkoły rozplanowałam sobie chwilowo tylko na niedziele, to książek przeczytałam więcej. Nie mogę jednak znaleźć czasu na zebranie myśli i złożenie tego w jakiś spójny i w miarę logiczny tekst. Ale dzisiaj coś dla Was mam. Chociaż w piątek rano obudziłam się z gorączką i kaszlem, ten stan jeszcze mi nie przeszedł, dałam radę kwestować kilka godzin. [WOŚP] A skoro w chorobie mogłam trochę pomarznąć, to czy nie mogę w ciepełku napisać recenzji? Owszem, mogę. I właśnie to zrobiłam. Zapraszam. :) 
Syrena to kolejna powieść autorstwa Kiery Cass. Książka swoją okładką zachwyca prawie każdego, a co za tym idzie- zachęca do przeczytania. Po fenomenalnej serii "Rywalki" i równie cudownych okładkach spodziewałam się bogatego wnętrza. Na początku historia wydaje się trochę chaotyczna. Poznajemy główną bohaterkę- Kathlen, gdy od kilku lat trwa jej "druga szansa". Gdy miała 19 lat wybrała się z rodziną w rejs. Niestety- akurat wtedy doszło do katastrofy. Tonącą dziewczynę uratowała jednak Matka Ocean, dając jej drugą szansę. Żeby jednak nastolatka mogła wrócić do normalnego życia, przez 100 lat musi być syreną. Wydawało mi się, że to będzie coś miłego, ale praca czterech dziewczyn (na początku książki Marilyn, Kahlen i Aisling, potem Marilyn zakończyła stuletnią służbę, a do dziewcząt dołączyły Miaka i Elizabeth) wcale nie była taka kolorowa. Uratowane dziewczęta żyły w normalnym świecie, jednak przez 100 lat służby nie potrzebowały jedzenia, picia, nie dało się zadać im ran, a ich wiek także się nie zmieniał. Minusem tej pracy był głos. Gdy śmiertelnik usłyszał go, pragnął śmierci przez utonięcie. Dlatego syreny były zdane tylko na siebie. Jednak raz na kilka miesięcy Matka Ocean była głodna- tak właśnie dochodziło do morskich katastrof. Cztery kobiety w pięknych sukniach zaczynały śpiewać, a mężczyźni rzucali się za burtę. Kathlen nienawidziła tego zajęcia, ale próbowała wytrzymać. Z czasem pokochała nawet przyszywaną matkę. Wszystko byłoby dobrze, gdyby dziewczyna pewnego dnia nie spotkała na plaży chłopaka swoich marzeń. Nawiązywanie z kimkolwiek kontaktu było jednak zabronione, dziewczyna musiała strzec tajemnicy Oceanu. Czy Kathlen ściągnie na siebie i swoje siostry-syreny niebezpieczeństwo? Złamie zakaz? Czy dowie się, jaką tajemnicę skrywała Aisling? Jak potoczą się losy dziewcząt? Na tego typu pytania znajdziecie odpowiedź sięgając po lekturę.

Czy powieść sprostała moim oczekiwaniom?  Zdecydowanie tak. Przerosła ona moje wyobrażenia, byłam nią zachwycona. Myślę, że wielu z Was przypadnie ona do gustu.




Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz za tamten usunięty komentarz :c
    Nie czytałam nic tej autorki, ale czy ,,Syrena'' nie ma przypadkiem nic wspólnego z serią ,,Rywalki''? Jeśli nie, które z tych książek polecasz bardziej?

    guide-to-the-world-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku sama myślałam, że "Syrena" ma coś wspólnego z "Rywalkami"- mylące są okładki, bo wszystkie mają ze sobą coś wspólnego. Jednak nie, "Syrena" jest zupełnie inną historią- nowa bohaterka, kompletnie inne przygody.
      W zasadzie ciężko jest mi stwierdzić, która z książek jest lepsza, obie warte przeczytania, ale wydaje mi się, że dzięki temu, że "Rywalki" to trylogia, wywołują więcej emocji i dokładnie opisane jest, jak rosło uczucie między Maxonem i Americą. Więc osobiście, jeżeli muszę wybierać, wybieram "Rywalki".

      Usuń

Prześlij komentarz